Dzieliło ich jeszcze kilka rzeczy, poczynając od oczywistości takich jak rasa, wzrost czy uzbrojenie. Wychodzący zza zakrętu metys cuchnął bagnem i miał na sobie skórzaną kurtę i po jednym ostrzu w ręku — długim i zakrzywionym szablicy, oraz krótkim, wąskim sztychem puginału. Niziołek, który przybył od rozwidlenia dróg, był strzelcem — zza pleców wystawał mu kołczan, w rękach dzierżył krótki łuk, a w odwodzie krył wyważony nóż. Nie miał na sobie żadnego pancerza, wyłącznie swoje ubranie.
Łączyła ich bandycka przeszłość. Ona oraz chęć przeżycia. Zasmakowania zwycięstwa, ryzyka i rozkoszy, jaką dawało zwycięstwo.
► Pokaż Spoiler