Vatt'ghern
Wiedźmin PBF
https://www.vattghern.com/
Istka
https://www.vattghern.com/viewtopic.php?f=10&t=830
Strona
1
z
1
Istka
:
03 sty 2022, 22:34
autor:
Arbalest
Personalis notitia
Miano:
Issaen Hiseerosh, powszechnie zwana „Istką”
Widoczny wiek:
Dla elfów — wciąż młodzieńcze 50; dla ludzi i ras inszych — coś pod 20 wiosen
Rasa:
Aen Seidhe
Wygląd
Nie od dziś wiadomo, że elfie dziewczęta słyną z wysublimowanej urody, a pod tym względem nasza bohaterka nie odbiega zanadto od innych przedstawicielek swego rodzaju, przynajmniej w oczach ludzkich. Te elfie, o większej potrzebie estetyki, szybciej dostrzegą szereg drobnych, ale wcale obecnych niedoskonałości, które mogą ową atrakcyjność umniejszać. Lico ma blade, żadnym narzędziem mordu nigdy nietknięte, owalne, miejscami o ostrych rysach. Styrane śladami długoletniej pracy w dużym skupieniu, a ostatnimi czasy także tułaczką. Komplet zębów pełen, a wszystkie zadbane, drobne i jednakowo nieludzkie, przez co jej uśmiech może nieprzywykłych do tegoż widoku odstraszać. Rozstaw niebieskich, podkrążonych od niewyspania oczu z lekka szeroki, ale nie odpychający, a ich jasny blask sugeruje ostatnie stadia przynależności do wieku młodzieńczego i wkraczania w elfi odpowiednik dorosłości. Włosy jasne, rozpuszczone, bez wymyślnych fryzur, ale zadbane — na ile to możliwe. W podróży i przy pacjentach nieraz w kitę albo kok spięte, coby nie przeszkadzały i się syfem oraz juchą nie ufajdały. A, gdy tylko długość pozwala, schowane w nich całkiem niewielkie ucha elfie, tak że od frontu często nie lza ich obaczyć, tylko z profilu spiczaste koniuszki widać. Niska i szczupła to istota, mizerota trochę. Jeno nóg całkowicie cherlawych nie ma, bo — chcąc, nie chcąc — przemieszcza się głównie piechotą. Rzadko kulasy jednak odsłania, a to za sprawą długiej do ziemi, luźnej spódnicy jaką nieprzerwanie nosi, górę uzupełniając koszulą z sukna albo płótna. Na stopach zaś buty — czy to oficerki, czy trzewiki. Różnie z tym bywa. Całość natomiast skomponowana jest tak, by w podróży wygodnym być i nie wadzić, zdradzając jednocześnie skromne, mieszczańskie pochodzenie, jak i daleko posuniętą asymilację z ludzkim społeczeństwem. Zdarza się, że cały mordopysk do tego owija chustą, gdy przychodzi jej obcować z zakaźnie chorym albo inszym powietrzem morowym, tak, że ino ślepia widać. Rękawice wtedy skórzane też zakłada. Głos raczej w wyższej tonacji, zbędnym wrzaskiem niezdarty, za to iście kobieco piskliwy. Dla co poniektórych przyjemny, dla innych wcale, pewne zaś jest jedno — zaciąga po rivsku tak, jakby żyła w mieście owym z dziada pradziada, co nie raz, nie dwa, potrafi owe dziewczę w kłopoty wpętać, zrównawszy ją z byle kuglarką czy złodziejką, jak wielu innych z owej podupadłej krainy.
Znaki szczególne:
Ostre rysy ma i ucha spiczaste. A czegoście się spodziewali? Wszystkie elfy tak samo wyglądają!
Pogłoski
Elfi pomiot z Rivii. Wystarczy, że gębę otworzy, a mieszek sam do kieszeni wskakuje. Przez ten akcent parszywy, wszędzie go poznam!
Kilka marek mi z wczorajszego utargu znikło. Jej robota, bo kogóż by inszego?! Każdy Riv to złodziej, ludź czy nieludź — nie ma znaczenia! Więcej jej noga w karczmie mojej nie postanie!
W gwinta mnie ograła, szachrajka! Na całe pół marki, kurwa jej mać! Nawet odegrać się nie dała. Wzięła srebro i polazła, kto to widział?!
Ciebie to nawet moja stara by ograła, takiś szuler z koziej rzyci. Ja, na ten przykład, trzy razy pod rząd z nią wygrałem. Grać umie, ale szczęścia ma do kart tyle, że nie dziwota, że co noc to w łożu nowy gach. Jeśli nazwać to, he-he, miłością...
A co ona taka, psia mać, zadowolona? Dziwna jest, za miła. Do młodych się klei, w oberży z nimi przesiadywała. Czeladnika kowalskiego zbałamuciła, trzeci dzień u niego w chacie nocuje.
Jak elfiego chłopa spytać to mówił mi razu, że są ładniejsze od niej, że nic specjalnego. Ale nasze, wioskowe młokosy to za nią latają jak muchy. Mówią, że śliczna, że i pogadać jest z nią o czym... Pha! Gówniarzeria... Po wsi wolnych dziewiek jak rzepy, a oni za nieludką ganiają. Jeszcze trochę to im się rusałek zachce, nierobom!
Lepiej, coby się wyniosła stąd czym prędzej, bo jeszcze który ją zbrzucha i jakie metyskie bękarty się nam po wsi rozplenią, ot co! Pewnikiem szpieg długouchy, dla niepoznaki udaje. Może by tak donieść do sołtysa? Teraz król suto płaci za elfa...
Taki ona szpieg, jak i ty! Szkoda takiego dziewuszyska. Raz coś kurwiła na Wiewiórki jak piła z ferajną, że to takie same bandyty jak wszyscy. Myślałem, że chce się przypodobać, ale ona już wtedy prawie pod stołem od miodu była, to ciężko byłoby jej banialuki wciskać. Może to jedna z tych normalnych?
A ty co? Gadasz jakbyś sam ją chędożył! Normalna elfka... Gorzałki żeście się chyba opili! A to fortel, powiadam wam! Za kilka dni komando tu wejdzie i nas wymorduje, ważcie moje słowa!
Za felczera się rzekomo podaje. Jak nic z trupa łachy i symbol wężowy zdjęła, teraz ludzi po wsiach oszukuje.
Ostawcie ją, chopy. Syna mi jedynego uratowała, jak od brzucha padł! Podała coś i mi latorośl z łoża na drugi dzień wstała. Krwi nawet nie musiała puszczać. Elfka, nie elfka — na fachu się zna!
Ty na dzieciaka uważaj, Bogumił. Bo jak, nie daj bogi, za tydzień znowu przez te jej specyfiki zaniemoże, to ona już daleko stąd będzie! Do Vengerbergu lezie, takem słyszał.
Widzieli ją ostatnio, na podgrodziu, pod miastem rzeczonym. W dworku starym, tam gdzie teraz czarownik przesiaduje — tam ją pod dach przyjęli — pojmujecie wy?! Jedna ciemna moc do drugiej ciągnie, mówię wam, jakieś gusła tam odprawiają. Tfu, tfu! Na psa urok...
Pobyła, pobyła i się zmyła. Wozem na Aldersberg, razem z tym całym Asralem i jego gołowąsem. Pewnikiem im obu teraz, he-he, dogadza w podróży!
W Aldersbergu też pono u czarodzieja z nimi gościła. Tego co jakie dziwadła na polu trzyma i wszyscy się go bojają. Więc i ona czarownica... Święta Melitele!
A była, była — w chramie siostrzyczek Melitele, nie inaczej. Słyszałem ja ci, że paru chłopa chciało się na nią zaczaić w lesie, w noc Midaëte. Wrócili z kiszkami w drugą stronę. Jeden tylko jej broszkę wyrwać z rąk zdążył, na własne oczy widziałem. Nie żal mi ich, bo siłą chcieli ją wziąć, a jak kto od tego zaczyna, to kończy na córach poczciwych ludzi! Czarownica, czy nie — wiedzcie wy, że z konszachtów z elfami nic nigdy dobrego nie wynikło! Zostawcie dziewkę w cholerę, paluchów między drzwi nie ma co pchać...
Całe zło tego świata bierze się stąd, że poczciwi ludzie palcem nie kiwną! Więc i my we własne ręce sprawę weźmiemy! Powiadam wam, spalić czarcią kochanicę! I gacha jej ryżego, wąpierza pierdolonego co się magią para — na stos ich obu, za to że nam poczciwych chłopców bezbożnie zarżnęli! Chałupa przecie im się sama z siebie na łeb nie zwaliła! To Wieczny Ogień nieszczęście na bluźnierców sprowadził! Jakiego innego dowodu wam trzeba?!
Widoczny ekwipunek
Drobny, pozbawiony jelca sztylecik, w skórzanej pochwie
Typowo ludzki, drobnomieszczański ubiór podróżny, składający się z trzewików, koszuli podróżnej i spódnicy
Wierzchowiec:
I co jeszcze? Miotłę może latającą? Panie, daj pan spokój. Ona nawet własnego kawałka podłogi teraz nie ma, a co dopiero konia...