— „Czas Pogardy”Placyk zapełniony był straganami, beczkami i kadziami, z których biła silna woń ryb. Trwał ożywiony i hałaśliwy handel, przekupnie i kupujący starali się przekrzyczeć krążące w górze mewy. Pod murem siedziały koty, udając, że ryby nie interesują ich w najmniejszym stopniu.
Niewielki handlowy plac zlokalizowany u wylotu ulicy Okrężnej, od północy graniczący z miejskim murem, a od pozostałych stron — z otaczającymi go ścianami domostw i interesów rozdzielonych mniejszymi uliczkami. W środku tygodnia tłoczny od przekupniów, wypełniony wozami, straganami i beczkami oraz nieruchomym miejskim zaduchem zmieszanym z wonią wszechobecnej ryby i słabiej odczuwalnej morskiej bryzy. W samym centrum placu, w otoczeniu platanów, wyrasta rzucająca długi cień baszta zwana Złodziejską. Nawet dla debiutującego w Gors Velen przyjezdnego nie będzie zaskoczeniem, że większość stoisk placu oferuje ryby — we wszelkich możliwych odmianach i rodzajach, wespół ze świeżymi i niedrogimi owocami morza. Na obrzeżach znaleźć można jednak kilka takich, które mają w asortymencie coś innego poza dzisiejszym połowem — pokątnych kramarzy i rzemieślników, przeważnie sieciarzy, zachwalających swoje wyroby lub świadczone na miejscu drobne usługi i naprawy. Prawdziwi łowcy, pragnący samodzielnie upolować swą zdobycz zachodzą na targ, aby się dozbroić. Na rybnym targu w Gors Velen można zaopatrzyć się bowiem w zmajstrowane wędki oraz najlepsze w Temerii, jeśli nie na całej Północy, sztuczne muchy połykane przez rekordowe pstrągi i lipienie w nurtach Pontaru i Jarugi.