Lombard „Krwawy Roger”
Lombard „Krwawy Roger”
Stojący na rogu Targu Rybnego niszczejący budynek, nie wygląda na najsłynniejszy portowym lombard — ochrzczonym imieniem i przydomkiem „Krwawy Roger” — lecz z całą pewnością nim jest. Kto zacz ów Roger, nie pamiętają najstarsi marynarze, jednak nawet najmłodsi wiedzą, że można dostać tu najlepsze fanty. Rzadkie trunki, stare mapy, egzotyczne klingi i zabytki, które na pierwszy rzut oka zdają się przekraczać wartość tej obskurnej budy razem ze stojącą na niej ulicą. Nie, nie każdego oka — tylko takiego wprawionego, zdolnego wyłowić prawdziwe skarby ze stosu tombakowej tandety, szkiełek, podróbek i pamiątek: przyrządów do zaczadzania sobie płuc ziołami, stateczków w butelkach po grogu, sprośnych obrazków. I całej reszty gówna, które zastawiają odwiedzający lokal fisstechowcy, by opłacić kolejną krechę. Nowe dostawy są tu co środa, zagadkowo pokrywając się z grafikiem portowych celników.
Ilość słów: 0
Re: Lombard „Krwawy Roger”
Znaleźli się przed małym i, sprawiającym wrażenie zaniedbanego, budynkiem. Krwawego Rogera znał każdy Novigradczyk i przyjezdny, a już na pewno ci, którzy na codzień żyli w portowej dzielnicy. Miejsce to cieszyło się okropną sławą, głównie ze względu na asortyment, który najczęściej pojawiał się tam w podejrzanych okolicznościach i znikał za bardzo dobrą cenę. W Rogerze można było znaleźć wszystko, czasami rzeczy, o których istnieniu człowiek nawet nie chciałby słyszeć. Sam lokal nie raz borykał sie z problemami prawnymi, nierzadko ludzie składali pisemne oskarżenia aby niejako właściciel, Bogut Kuternoga, nabył ich rzecz bez ich wiedzy i nielegalnie wprowadził do dystrybucji. Większość rozpraw kończyła się zanim zaczęła na skutek wycofywanych donosów, a pozostałe Bogut wygrywał, kiedy nie znajdowano dowodów.
— To tu — oznajmił niziołek, próbując z oddali zajrzeć przez szybę przybytku. — W środku są chyba jacyś klienci. Widzę Kuternogę, jak gada z jakimś gościem. Hmm... Bogut wolałby chyba o takich rzeczach gadać na osobności, ale jeżeli bardzo wam się spieszy można wejść i go zapytać. Uprzedzam tylko — Kern zwrócił się do Cichego — może to i kaleka, ale z pewnością nie człowiek, którego można stłuc w jego własnym lombardzie. Radzę potraktować go z szacunkiem inaczej łajno powie, a wy narobicie sobie problemów. Dobra, to jak chcecie to rozegrać?
— To tu — oznajmił niziołek, próbując z oddali zajrzeć przez szybę przybytku. — W środku są chyba jacyś klienci. Widzę Kuternogę, jak gada z jakimś gościem. Hmm... Bogut wolałby chyba o takich rzeczach gadać na osobności, ale jeżeli bardzo wam się spieszy można wejść i go zapytać. Uprzedzam tylko — Kern zwrócił się do Cichego — może to i kaleka, ale z pewnością nie człowiek, którego można stłuc w jego własnym lombardzie. Radzę potraktować go z szacunkiem inaczej łajno powie, a wy narobicie sobie problemów. Dobra, to jak chcecie to rozegrać?
Ilość słów: 0
- Roel
- Posty: 46
- Rejestracja: 05 kwie 2018, 20:35
- Miano: Roel
- Zdrowie: Zdrowy
- Profil Postaci: Profil Postaci
- Karta Postaci: Karta Postaci
Re: Lombard „Krwawy Roger”
Krawy Roger – pustelnia jednego z najznamienitszych mitomanów wśród właścicieli novigradzkich komisów – to miejsce, mówiąc zwięźle, obskurne. Nie zachwyca z zewnątrz, a w środku wcale nie jest przytulniej. Rozpada się, jak gdyby solidarnie z Kuternogą. Froyt zawędrował tu raz, tuż po przyjeździe do Wolnego Miasta. Roelowi powiedział jedynie, że to o jeden raz za dużo. Nie był więc specjalnie zadowolony, kiedy okazało się, dokąd tak naprawdę cała ich trójka drepcze.
— Jeżeli wszystko pójdzie gładko, nie powinieneś mieć problemu z naszą uczciwością — odpowiedział blondyn, maszerując za niziołkiem. Skłamał, rzecz jasna, bo aktualnie zastanawiał się wyłącznie nad tym, jak mógłby wykręcić się z umowy i zachować resztę (ciężko zarobionych!) koron dla siebie.
Spacer nie trwał szczególnie długo. Kiedy zatrzymali się przed domem Kuternogi, Froyt cmoknął niezadowolony i zmrużył oczy. Wysłuchał ostrzeżenia Kerna i po chwili namysłu zwrócił się doń, odrobinę rozchmurzony.
— Jak wcześniej mówiłem: nie ma potrzeby uciekać się do przemocy. Mój towarzysz też potrafi być potulny, jak baranek. — Roel szturchnął przyjaciela w bark, usilnie starając się zrobić gniewną minę, co tylko rozbawiło szturchanego. — Bogut cię zna, jak wszystkich fisstechowców w okolicy, może nawet lubi. Zapowiedz nas i omów mu z czym dokładnie przychodzimy. My zaczekamy tu. Nie będziemy płoszyć jego potencjalnych nabywców — zadecydował, opierając się o ceglaną ścianę. Cichy zaś, wiedziony niezdrową ciekawością, podszedł nieco bliżej do budynku i korzystając z faktu, iż był posiadaczem wyostrzonego zmysłu wzroku, planował zajrzeć przez szybę i ocenić panujące za nią warunki.
— Jeżeli wszystko pójdzie gładko, nie powinieneś mieć problemu z naszą uczciwością — odpowiedział blondyn, maszerując za niziołkiem. Skłamał, rzecz jasna, bo aktualnie zastanawiał się wyłącznie nad tym, jak mógłby wykręcić się z umowy i zachować resztę (ciężko zarobionych!) koron dla siebie.
Spacer nie trwał szczególnie długo. Kiedy zatrzymali się przed domem Kuternogi, Froyt cmoknął niezadowolony i zmrużył oczy. Wysłuchał ostrzeżenia Kerna i po chwili namysłu zwrócił się doń, odrobinę rozchmurzony.
— Jak wcześniej mówiłem: nie ma potrzeby uciekać się do przemocy. Mój towarzysz też potrafi być potulny, jak baranek. — Roel szturchnął przyjaciela w bark, usilnie starając się zrobić gniewną minę, co tylko rozbawiło szturchanego. — Bogut cię zna, jak wszystkich fisstechowców w okolicy, może nawet lubi. Zapowiedz nas i omów mu z czym dokładnie przychodzimy. My zaczekamy tu. Nie będziemy płoszyć jego potencjalnych nabywców — zadecydował, opierając się o ceglaną ścianę. Cichy zaś, wiedziony niezdrową ciekawością, podszedł nieco bliżej do budynku i korzystając z faktu, iż był posiadaczem wyostrzonego zmysłu wzroku, planował zajrzeć przez szybę i ocenić panujące za nią warunki.
Ilość słów: 0
Re: Lombard „Krwawy Roger”
— Jak sobie życzycie — odpowiedział niziołek, urażony określeniem, którego Froyt użył w stosunku do jego profesji. — To może trochę zająć.
Kern zniknął za drzwiami lombardu, pozostawiając parę przyjaciół samych. Dzielnica portowa nie zmieniła się choćby o jeden szczegół odkąd opuścili karczmę w poszukiwaniu informacji. To, co jednak dopiero teraz mogło rzucić się w oczy to faktyczna inwigilacja stróżów prawa w tej części miasta. Na ich oczach, para strażników boleśnie szturchała drzewcem obdartusa, stawiającego opór. Bo wypluciu zawartości żołądka, poddał się rewizji ze znacznie większym zaangażowaniem. Chwilę później zabrano go.
— Coraz gorzej się tu dzieje — stwierdził Froyt. — Powinniśmy załatwić to jak najszybciej, ten łgarz nosi przy sobie z kilo fisstechu. Jak nas z nim przyłapią, to zanim zaczną zadawać jakiekolwiek pytania, zamkną nas w ciemnicy.
Roel tymczasem obserwował co dzieje się w wewnątrz lombardu. Mógł dostrzec Vinnigana, stojącego nieco na uboczu, pozwalając Kuternodze dokończyć transakcję z klientem. Bogut był człowiekiem w podeszłym wieku, o twarzy bardzo przeciętnej i nie wyróżniającej go pośród pospólstwa. Nosił się ze skromną elegancją, łącząc w swoim odzieniu prostotę i ponurość miejsca pracy. Taki ubiór pozwalał wzbudzić zaufanie zarówno niższej jak i wyższej klasy społecznej, co było niezbędne aby jak najszybciej spieniężyć posiadany towar. To, co można było od razu zauważyć i co sprawiało, że Bogut nie był nijaki, to sposób w jaki chodził. Drewniana noga powodowała, że poruszał się jak, nie przymierzając, pingwin.
Tajemniczy klient otrzymał od niego szczelnie owinięty w płótno pakunek, skinął głową na pożegnanie i wkrótce zniknął. Musiał opuścić lombard innym wyjściem, bowiem ani Froyt, ani Roel go już nie zobaczyli.
Kern od razu przystąpił do Kuternogi i zaczął mu coś żywiołowo opowiadać. W odpowiedzi, Kuternoga zbył go wzniesieniem ramienia i odwrócił się, poprawiając ostentacyjnie zakurzoną tarczę herbu La Verette'ów. Niziołek nie odpuszczał i skakał dokoła jak wściekły kundel, co w końcu przyniosło inny efekt, bo Bogut, znajdujący się akurat przy kontuarze, poczerwieniał i huknął weń dłonią, aż stojąca na nim statuetka Freyi zakolebotała się i omal nie spadła. Bogut przystąpił do ofensywy i tym razem to on zaczął coś burzliwie tłumaczyć, sprawiając, że niziołek skurczył się jeszcze bardziej.
Wymienili jeszcze kilka zdań. Kern wyszedł przed lombard.
— Sprawa ma się następująco... Bogut wam pomoże, ale nie za darmo. Wejdźcie do środka.
W lombardzie pachniało kurzem i starością. Żałobny wystrój przytłaczał i wprawiał w dyskomfort, zachęcając do jak najszybszego załatwienia sprawy i opuszczenia przybytku.
— To są ci ludzie? Te smarki? Dobrze, nie mam czasu. Przedstawię sprawę najbardziej rzeczowo jak tylko potrafię. Nie chcę wam pomagać i bardzo nie w smak mi to, że ten mały przygłup lubi pleść ozorem. Nie mam zamiaru mieszać się w konflikt Arnolda i Bogdana. Skoro jednak mleko się wylało, wygląda na to, że nie mam wyboru, wątpliwym jest, abyście sobie teraz tak po prostu odeszli. — Kuternoga, stanął za ladą. — Mamy dwa wyjścia. Albo mi zapłacicie za tę informację, albo zrobicie dla mnie jakąś robótkę.
Kern zniknął za drzwiami lombardu, pozostawiając parę przyjaciół samych. Dzielnica portowa nie zmieniła się choćby o jeden szczegół odkąd opuścili karczmę w poszukiwaniu informacji. To, co jednak dopiero teraz mogło rzucić się w oczy to faktyczna inwigilacja stróżów prawa w tej części miasta. Na ich oczach, para strażników boleśnie szturchała drzewcem obdartusa, stawiającego opór. Bo wypluciu zawartości żołądka, poddał się rewizji ze znacznie większym zaangażowaniem. Chwilę później zabrano go.
— Coraz gorzej się tu dzieje — stwierdził Froyt. — Powinniśmy załatwić to jak najszybciej, ten łgarz nosi przy sobie z kilo fisstechu. Jak nas z nim przyłapią, to zanim zaczną zadawać jakiekolwiek pytania, zamkną nas w ciemnicy.
Roel tymczasem obserwował co dzieje się w wewnątrz lombardu. Mógł dostrzec Vinnigana, stojącego nieco na uboczu, pozwalając Kuternodze dokończyć transakcję z klientem. Bogut był człowiekiem w podeszłym wieku, o twarzy bardzo przeciętnej i nie wyróżniającej go pośród pospólstwa. Nosił się ze skromną elegancją, łącząc w swoim odzieniu prostotę i ponurość miejsca pracy. Taki ubiór pozwalał wzbudzić zaufanie zarówno niższej jak i wyższej klasy społecznej, co było niezbędne aby jak najszybciej spieniężyć posiadany towar. To, co można było od razu zauważyć i co sprawiało, że Bogut nie był nijaki, to sposób w jaki chodził. Drewniana noga powodowała, że poruszał się jak, nie przymierzając, pingwin.
Tajemniczy klient otrzymał od niego szczelnie owinięty w płótno pakunek, skinął głową na pożegnanie i wkrótce zniknął. Musiał opuścić lombard innym wyjściem, bowiem ani Froyt, ani Roel go już nie zobaczyli.
Kern od razu przystąpił do Kuternogi i zaczął mu coś żywiołowo opowiadać. W odpowiedzi, Kuternoga zbył go wzniesieniem ramienia i odwrócił się, poprawiając ostentacyjnie zakurzoną tarczę herbu La Verette'ów. Niziołek nie odpuszczał i skakał dokoła jak wściekły kundel, co w końcu przyniosło inny efekt, bo Bogut, znajdujący się akurat przy kontuarze, poczerwieniał i huknął weń dłonią, aż stojąca na nim statuetka Freyi zakolebotała się i omal nie spadła. Bogut przystąpił do ofensywy i tym razem to on zaczął coś burzliwie tłumaczyć, sprawiając, że niziołek skurczył się jeszcze bardziej.
Wymienili jeszcze kilka zdań. Kern wyszedł przed lombard.
— Sprawa ma się następująco... Bogut wam pomoże, ale nie za darmo. Wejdźcie do środka.
W lombardzie pachniało kurzem i starością. Żałobny wystrój przytłaczał i wprawiał w dyskomfort, zachęcając do jak najszybszego załatwienia sprawy i opuszczenia przybytku.
— To są ci ludzie? Te smarki? Dobrze, nie mam czasu. Przedstawię sprawę najbardziej rzeczowo jak tylko potrafię. Nie chcę wam pomagać i bardzo nie w smak mi to, że ten mały przygłup lubi pleść ozorem. Nie mam zamiaru mieszać się w konflikt Arnolda i Bogdana. Skoro jednak mleko się wylało, wygląda na to, że nie mam wyboru, wątpliwym jest, abyście sobie teraz tak po prostu odeszli. — Kuternoga, stanął za ladą. — Mamy dwa wyjścia. Albo mi zapłacicie za tę informację, albo zrobicie dla mnie jakąś robótkę.
Ilość słów: 0
- Roel
- Posty: 46
- Rejestracja: 05 kwie 2018, 20:35
- Miano: Roel
- Zdrowie: Zdrowy
- Profil Postaci: Profil Postaci
- Karta Postaci: Karta Postaci
Re: Lombard „Krwawy Roger”
Roel porozumiewawczo pokiwał głową, przyznając przyjacielowi rację. Obecny klimat socjopolityczny nie stawiał novigradzkiego portu na podium, jeśli chodzi o lokacje najchętniej przezeń odwiedzane. Roel uważał również, że pokazywanie się publicznie z łebkami pokroju zaułkowego dilera, nie należało do najrozsądniejszych decyzji podjętych w ostatnich czasach przez przybyszów z południa. Nie mieli jednak większego wyboru; pozostało im wyłącznie załatwić sprawę szybko, a przy tym (o ile będzie to możliwe) bezboleśnie.
Zwiad Cichego nie wypełnił go optymizmem, co pozwolił sobie zreferować Froytowi kwaśną miną i przybitym spojrzeniem. Chwilę tak postali jeszcze w milczeniu, obserwując powszedniość miejsca, w którym się znaleźli. Lokalna przaśność musiała nieco ich rozchmurzyć, bowiem na widok dzieciaka upadającego prosto w kałużę i wyłaniającego się z niej ze spektakularnie utytłaną, pulchną buzią, kąciki ust obydwóch mężczyzn uniosły się. Wkrótce pojawił się Kern i ponownie zrujnował obojgu humor, na co blondyn zareagował odrobinę zbyt gromko.
— Jak to nie za darmo?! — wypalił bez pardonu i miał zamiar dodać coś jeszcze, ale Roel powstrzymał go i schłodził jego temperament, kładąc kompanowi rękę na barku. Strażników miejskich szczęśliwie w okolicy już nie było.
Znalazłszy się w kolejnym impasie, cała trójka przekroczyła próg Krwawego Rogera, a Froyt uprzejmie pochylił czoło w geście przywitania z właścicielem. Wyższy z pracobiorców Florenta pozostał bliżej drzwi i niemal natychmiast poczuł się oczarowany przestrzenią dookoła. Lombard Kuternogi ocenił prędko jako enklawę wszelkiej sprzeczności. Zainspirowany dysharmonią, zapragnął wyciągnąć swój szkicownik. Nie zrobił tego jednak, ponieważ uznał, iż utrudniłoby mu to późniejsze wyciągnięcie broni. Bogutowi nie poświęcał żadnej uwagi. I tak nie byłby w stanie wdać się z nim w żadną dyskusję. Miast tego, postanowił rozejrzeć się dokładniej i poprzeglądać bibeloty. A nuż trafi się jakiś interesujący fant?
Blondasek tymczasem pokornie znosił nieuprzejmość jednonogiego gospodarza, słuchając tego, co ma do przekazania. Koniec końców, przekazał mu niewiele. Froyt zastanawiał się przez moment, a następny spędził na migowej rozmowie z komicznie wręcz zahipnotyzowanym świecidełkami i precjozami towarzyszem. Ostatecznie, Roel wywrócił oczami i machnął ręką w powietrzu.
— Przez myśl nie przeszłoby mi nigdy płacić za coś, za co już zapłaciłem — ozwał się wreszcie słomianowłosy, wyraźnie pijąc w swojej wypowiedzi do Kerna, nadto łypiąc nań okiem srogo, lecz zaraz żyła na jego czole wygładziła się, a serdeczny (choć nie wazeliniarski) uśmiech wpłynął na lico, gdy zakończył wypowiedź bezpośrednim pytaniem do Boguta. — A zatem... w czym możemy się przysłużyć?
Zwiad Cichego nie wypełnił go optymizmem, co pozwolił sobie zreferować Froytowi kwaśną miną i przybitym spojrzeniem. Chwilę tak postali jeszcze w milczeniu, obserwując powszedniość miejsca, w którym się znaleźli. Lokalna przaśność musiała nieco ich rozchmurzyć, bowiem na widok dzieciaka upadającego prosto w kałużę i wyłaniającego się z niej ze spektakularnie utytłaną, pulchną buzią, kąciki ust obydwóch mężczyzn uniosły się. Wkrótce pojawił się Kern i ponownie zrujnował obojgu humor, na co blondyn zareagował odrobinę zbyt gromko.
— Jak to nie za darmo?! — wypalił bez pardonu i miał zamiar dodać coś jeszcze, ale Roel powstrzymał go i schłodził jego temperament, kładąc kompanowi rękę na barku. Strażników miejskich szczęśliwie w okolicy już nie było.
Znalazłszy się w kolejnym impasie, cała trójka przekroczyła próg Krwawego Rogera, a Froyt uprzejmie pochylił czoło w geście przywitania z właścicielem. Wyższy z pracobiorców Florenta pozostał bliżej drzwi i niemal natychmiast poczuł się oczarowany przestrzenią dookoła. Lombard Kuternogi ocenił prędko jako enklawę wszelkiej sprzeczności. Zainspirowany dysharmonią, zapragnął wyciągnąć swój szkicownik. Nie zrobił tego jednak, ponieważ uznał, iż utrudniłoby mu to późniejsze wyciągnięcie broni. Bogutowi nie poświęcał żadnej uwagi. I tak nie byłby w stanie wdać się z nim w żadną dyskusję. Miast tego, postanowił rozejrzeć się dokładniej i poprzeglądać bibeloty. A nuż trafi się jakiś interesujący fant?
Blondasek tymczasem pokornie znosił nieuprzejmość jednonogiego gospodarza, słuchając tego, co ma do przekazania. Koniec końców, przekazał mu niewiele. Froyt zastanawiał się przez moment, a następny spędził na migowej rozmowie z komicznie wręcz zahipnotyzowanym świecidełkami i precjozami towarzyszem. Ostatecznie, Roel wywrócił oczami i machnął ręką w powietrzu.
— Przez myśl nie przeszłoby mi nigdy płacić za coś, za co już zapłaciłem — ozwał się wreszcie słomianowłosy, wyraźnie pijąc w swojej wypowiedzi do Kerna, nadto łypiąc nań okiem srogo, lecz zaraz żyła na jego czole wygładziła się, a serdeczny (choć nie wazeliniarski) uśmiech wpłynął na lico, gdy zakończył wypowiedź bezpośrednim pytaniem do Boguta. — A zatem... w czym możemy się przysłużyć?
Ilość słów: 0
Re: Lombard „Krwawy Roger”
Bogut rzucił krótkim spojrzeniem w stronę Kerna zanim pokusił się o odpowiedź.
— A ja chłopcy w rzyci mam wasze układy. Jeśli chcecie ode mnie uzyskać jakąkolwiek informację to będziemy grać po mojemu.
Przeglądającemu półki Roelowi rzucił się w oczy wyeksponowany złoty pierścień z ogromnym, szafirowym kamieniem. Nieopodal stała mała figurka przedstawiająca nagą i krępą kobietę, zasłaniająca przykrytą płótnem, małą szkatułkę. Oprócz tego, Cichy zauważył pęk kolorowych piór powbijanych w malowniczy materiał, kilka okazów zabytkowej broni, wśród których rozpoznał zdobiony, acz nadgryziony zębem czasu puginał, oraz krótką, poręczną kuszę, zdawałoby się drzemiącą pod kołdrą kurzu.
Kuternoga tymczasem przeszedł do rzeczy.
— Nie ukrywam, że na rękę mi wasza przysługa. Od jakiegoś czasu prowadzenie interesu takiego jak mój, w tej pieprzonej dzielnicy, to istny koszmar. Nie dość, że towar ginie, rekwirowany przez bandytów nazywających się buńczucznie stróżami prawa, to sama ich obecność w porcie płoszy potencjalnych klientów. Trudno mi sobie przypomnieć czasy, kiedy szło mi równie dobrze jak kurwie w deszcz. — Starzec skrzyżował smukłe ramiona na piersi. — Ale prócz węszących stróżów, oraz spadku podaży, należy wymienić jeszcze jedną grupę skurwysynów, którzy na tym wszystkim żerują. Zamawiają towar, a potem za niego nie płacą. Nie spełniają warunków umowy, bardzo mnie przy tym wkurwiając. Bo widzicie, chłopcy, ja prowadzę biznes, a nie chram. Dla jego dobra, obmyśliłem sposób dostawy, który pozwala zachować klientowi pełne bezpieczeństwo i anonimowość, przynajmniej w teorii. Dlatego taki bogaty gagatek wysyła mi zamówienie, ja je spełniam, zostawiając towar w umówionym miejscu, aby w zamian, w tym samym, znaleźć zapłatę. Ci bogaci gagatkowie jednakowoż, bardzo się ostatnimi czasy rozkokosili i wydaje im się, że mogą mi grać na nosie. Taki jeden, chędożony psichwost, co ma jeszcze mleko pod nosem, niejaki Elan Trichter, jest jednym z nich. Dostał towar, złotą lutnię z Metinny wartą dobre czterysta koron. Tak, nie przesłyszeliście się. — Bogut huknął pięścią w stół. — I nie zapłacił! Jebany smarkacz. Chcę abyście go znaleźli i niezależnie od wszystkiego, stłukli mu ryj na kwaśne jabłko, a potem wrócili do mnie z pieniędzmi, albo lutnią. Zamieszkuje rezydencje wielmożów, skąd za chuja go nie wyciągnięcie, roi się tam od straży i każdy akt przemocy jest z miejsca zauważany. Ale ten gnój to zwykły babiarz, pewnie dlatego tak mu zależało na tej lutni i niemal każdego dnia można go spotkać w miejskim zieleńcu w nowym mieście. A tam... O ile się uwiniecie, możecie z nim robić co tylko wam się podoba.
Bogut, zanim Roel i Froyt zdążyli wyjść, dodał:
— Ten kutas ma wpływowego ojca, dlatego możliwe, że będzie się przy nim kręcić jakiś parobek od ochrony. Ale może i być bez niego, słyszałem, że różnie bywa. Podobno straszaki płoszą młodemu kurewki i często ich zbywa.
— A ja chłopcy w rzyci mam wasze układy. Jeśli chcecie ode mnie uzyskać jakąkolwiek informację to będziemy grać po mojemu.
Przeglądającemu półki Roelowi rzucił się w oczy wyeksponowany złoty pierścień z ogromnym, szafirowym kamieniem. Nieopodal stała mała figurka przedstawiająca nagą i krępą kobietę, zasłaniająca przykrytą płótnem, małą szkatułkę. Oprócz tego, Cichy zauważył pęk kolorowych piór powbijanych w malowniczy materiał, kilka okazów zabytkowej broni, wśród których rozpoznał zdobiony, acz nadgryziony zębem czasu puginał, oraz krótką, poręczną kuszę, zdawałoby się drzemiącą pod kołdrą kurzu.
Kuternoga tymczasem przeszedł do rzeczy.
— Nie ukrywam, że na rękę mi wasza przysługa. Od jakiegoś czasu prowadzenie interesu takiego jak mój, w tej pieprzonej dzielnicy, to istny koszmar. Nie dość, że towar ginie, rekwirowany przez bandytów nazywających się buńczucznie stróżami prawa, to sama ich obecność w porcie płoszy potencjalnych klientów. Trudno mi sobie przypomnieć czasy, kiedy szło mi równie dobrze jak kurwie w deszcz. — Starzec skrzyżował smukłe ramiona na piersi. — Ale prócz węszących stróżów, oraz spadku podaży, należy wymienić jeszcze jedną grupę skurwysynów, którzy na tym wszystkim żerują. Zamawiają towar, a potem za niego nie płacą. Nie spełniają warunków umowy, bardzo mnie przy tym wkurwiając. Bo widzicie, chłopcy, ja prowadzę biznes, a nie chram. Dla jego dobra, obmyśliłem sposób dostawy, który pozwala zachować klientowi pełne bezpieczeństwo i anonimowość, przynajmniej w teorii. Dlatego taki bogaty gagatek wysyła mi zamówienie, ja je spełniam, zostawiając towar w umówionym miejscu, aby w zamian, w tym samym, znaleźć zapłatę. Ci bogaci gagatkowie jednakowoż, bardzo się ostatnimi czasy rozkokosili i wydaje im się, że mogą mi grać na nosie. Taki jeden, chędożony psichwost, co ma jeszcze mleko pod nosem, niejaki Elan Trichter, jest jednym z nich. Dostał towar, złotą lutnię z Metinny wartą dobre czterysta koron. Tak, nie przesłyszeliście się. — Bogut huknął pięścią w stół. — I nie zapłacił! Jebany smarkacz. Chcę abyście go znaleźli i niezależnie od wszystkiego, stłukli mu ryj na kwaśne jabłko, a potem wrócili do mnie z pieniędzmi, albo lutnią. Zamieszkuje rezydencje wielmożów, skąd za chuja go nie wyciągnięcie, roi się tam od straży i każdy akt przemocy jest z miejsca zauważany. Ale ten gnój to zwykły babiarz, pewnie dlatego tak mu zależało na tej lutni i niemal każdego dnia można go spotkać w miejskim zieleńcu w nowym mieście. A tam... O ile się uwiniecie, możecie z nim robić co tylko wam się podoba.
Bogut, zanim Roel i Froyt zdążyli wyjść, dodał:
— Ten kutas ma wpływowego ojca, dlatego możliwe, że będzie się przy nim kręcić jakiś parobek od ochrony. Ale może i być bez niego, słyszałem, że różnie bywa. Podobno straszaki płoszą młodemu kurewki i często ich zbywa.
Ilość słów: 0
- Roel
- Posty: 46
- Rejestracja: 05 kwie 2018, 20:35
- Miano: Roel
- Zdrowie: Zdrowy
- Profil Postaci: Profil Postaci
- Karta Postaci: Karta Postaci
Re: Lombard „Krwawy Roger”
Czy im się to podobało, czy też nie, Bogut trafił w sedno. Nie musiał wcale honorować ich układu z Kernem, a jeżeli miał trochę oleju w głowie, co już zresztą udowodnił swoją propozycją, to powinien ugrać z tego coś dla siebie. Froyt z kolei uśmiechał się teraz, mimo że najpewniej wolałby odrąbać właścicielowi Krwawego Rogera drewnianą nogę i zdzielić go nią po łbie. Wspólnie z Roelem nie prowadzili charytatywnej organizacji, a póki co ta robótka u Florenta ściągnęła na nich jedynie niezaplanowane wydatki. Dochodzi do tego także wizja wplątania się w konflikt, w którym branie udziału i opowiedzenie się po jakiejkolwiek ze stron to zwyczajnie decyzja pozbawiona racjonalnego uzasadnienia. Uczciwie zarobić jest ciężko, a obudzić się z nożem w żebrach z dnia na dzień coraz łatwiej. Ach, dokąd zmierza ten świat?
Roel, przebywający obecnie jednocześnie w Novigradzie i w jakiejś innej, odrealnionej krainie wypełnionej antykami i cacuszkami maści wszelakiej, bacznie oglądał w szczególności egzemplarze broni Kuternogi. Nie znalazł niczego, czym uzupełniłby swój ekwipunek, ale bardziej interesowała go historia tych przedmiotów. Do kogo wcześniej należały? Czy którymś z nich odebrano kiedyś życie? Jeśli tak, to komu? Odpowiedzi udzielał Bogut, z lekka jednak rozbieżnych z pytaniami Cichego. Froyt notował w pamięci co ważniejsze informacje odnośnie nowego zobowiązania. Nie było ich wiele.
Dołączywszy do towarzysza przy wyjściu, Roel odwrócił się tylko w stronę Boguta, żeby lepiej przyjrzeć się jego facjacie. Jak na kogoś, kto regularnie załatwiał szemrane interesy i w gruncie rzeczy z tego żył, był większą beksą, niż Nazairczyk przypuszczał. Nic dziwnego, że ludzie zaczęli go robić w człona – bajkopisarzy nikt nigdy nie traktuje poważnie. Zaraz za drzwiami, Cichy przeciągle westchnął i spojrzał na przyjaciela. Spytał go w języku migowym, czy uważa, że powinni zająć się zleceniem bezzwłocznie i czy wie coś na temat samego celu bądź jego rodziny.
Roel, przebywający obecnie jednocześnie w Novigradzie i w jakiejś innej, odrealnionej krainie wypełnionej antykami i cacuszkami maści wszelakiej, bacznie oglądał w szczególności egzemplarze broni Kuternogi. Nie znalazł niczego, czym uzupełniłby swój ekwipunek, ale bardziej interesowała go historia tych przedmiotów. Do kogo wcześniej należały? Czy którymś z nich odebrano kiedyś życie? Jeśli tak, to komu? Odpowiedzi udzielał Bogut, z lekka jednak rozbieżnych z pytaniami Cichego. Froyt notował w pamięci co ważniejsze informacje odnośnie nowego zobowiązania. Nie było ich wiele.
Dołączywszy do towarzysza przy wyjściu, Roel odwrócił się tylko w stronę Boguta, żeby lepiej przyjrzeć się jego facjacie. Jak na kogoś, kto regularnie załatwiał szemrane interesy i w gruncie rzeczy z tego żył, był większą beksą, niż Nazairczyk przypuszczał. Nic dziwnego, że ludzie zaczęli go robić w człona – bajkopisarzy nikt nigdy nie traktuje poważnie. Zaraz za drzwiami, Cichy przeciągle westchnął i spojrzał na przyjaciela. Spytał go w języku migowym, czy uważa, że powinni zająć się zleceniem bezzwłocznie i czy wie coś na temat samego celu bądź jego rodziny.
Ilość słów: 0
Re: Lombard „Krwawy Roger”
Froyt wyszedł przed przybytek, nie kryjąc swojego rozdrażnienia.
— Wygląda na to, że pół Novigradu chce nas wychędożyć. Posłuchaj. — Towarzysz Roela miał wiele zalet i cnót, o których inni mogliby tylko pomarzyć, lecz zachowanie zimnej krwi w obliczu stresujących chwil nie było jego najmocniejszą stroną. — O tym kliencie słyszę po raz pierwszy, nigdy nie natknąłem się na imię Trichter. Nic jednak nie wskazuje na to, aby ten tetryk próbował nas wykiwać. Jego opis był dość jasny i rzeczywiście wygląda na to, że gnojek zagrał mu na nosie. Wykonamy tę robotę, a jakże, i to ekspresowo! Dosyć mam już bezsensownej włóczęgi, która niechybnie sprowadzi nas nas kłopoty. Ruszajmy.
Roel -> Miejski zieleniec
— Wygląda na to, że pół Novigradu chce nas wychędożyć. Posłuchaj. — Towarzysz Roela miał wiele zalet i cnót, o których inni mogliby tylko pomarzyć, lecz zachowanie zimnej krwi w obliczu stresujących chwil nie było jego najmocniejszą stroną. — O tym kliencie słyszę po raz pierwszy, nigdy nie natknąłem się na imię Trichter. Nic jednak nie wskazuje na to, aby ten tetryk próbował nas wykiwać. Jego opis był dość jasny i rzeczywiście wygląda na to, że gnojek zagrał mu na nosie. Wykonamy tę robotę, a jakże, i to ekspresowo! Dosyć mam już bezsensownej włóczęgi, która niechybnie sprowadzi nas nas kłopoty. Ruszajmy.
Roel -> Miejski zieleniec
Ilość słów: 0
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław